Reklama
Logo - Olawa24.pl
{{ report.show === 1 ? 'Zgłoś sprawę' : 'Kontakt z redakcją' }}
{{ report.success }}
{{ error.report.data.name }}
{{ error.report.data.email }}
{{ error.report.data.body }}
{{ error.report.data.rule }}

Depresja poporodowa bez tabu: jak ją rozpoznać i gdzie szukać pomocy

Dodano: Autor: Redakcja
autor zdjęć: Materiał partnera

Powszechne jest przekonanie, że narodziny dziecka to czysta, nieprzerwana radość. Media społecznościowe tylko je wzmacniają - na Instagramie i Pintereście widzimy niemal idealne kadry: uśmiechy, piękne ubranka, zero chaosu. Niewielu chce pokazywać tło, które bywa zupełnie inne: noce pocięte pobudkami co kilkadziesiąt minut, napięcie rosnące bez wyraźnej przyczyny, a czasem obojętność, która przeraża - także wobec wyczekiwanego dziecka.

Za fasadą naturalnego dla matki niemowlęcia zmęczenia często kryje się poważny stan kliniczny, nazywany depresją poporodową. Występuje częściej, niż się o tym mówi. Warto więc wiedzieć, skąd się bierze, jak wygląda w praktyce i dlaczego wymaga profesjonalnego wsparcia.

Czym jest depresja poporodowa i jak często występuje?

Depresja poporodowa ma zwykle charakter reaktywny. Jest odpowiedzią organizmu na silny stres okołoporodowy i pierwsze miesiące intensywnej opieki. Nie jest zjawiskiem rzadkim: szacunki mówią o ok. 7% kobiet, którzy doświadczają się tego zaburzenia w pierwszym roku po porodzie. U blisko 1 na 5 objawy nie znikają w tym czasie, a u ok. 13% utrzymują się nawet do dwóch lat. Najpoważniejsza konsekwencja? W statystykach okołoporodowych samobójstwo odpowiada nawet za ok. 20% zgonów matek w pierwszym roku po urodzeniu dziecka - liczba, która pokazuje wagę problemu.

Jak objawia się depresja poporodowa?

Zakres objawów depresji poporodowej jest bardzo szeroki. U części kobiet pojawiają się jedynie subtelne sygnały (na przykład kłopoty ze snem, rozdrażnienie, poczucie pustki), które nie dezorganizują dnia. U innych prowadzi do wyraźnych trudności z codziennym funkcjonowaniem. Zwykle objawy rozwijają się stopniowo i ujawniają po paru tygodniach od porodu. Niekiedy początek jest nagły — w ciągu dni, a nawet godzin.

Dominują objawy lękowo-depresyjne, utrudnić podstawową opiekę nad sobą i dzieckiem. Należą do nich m.in.:

  • gwałtowne wahania nastroju lub przewlekle obniżony nastrój;

  • napady płaczu, które trudno opanować;

  • zaburzenia snu: nadmierna senność lub bezsenność;

  • zmiany apetytu: brak łaknienia albo jego wyraźny wzrost;

  • napady złości, drażliwość;

  • dolegliwości somatyczne: bóle mięśni i stawów, bóle głowy;

  • uporczywe, wszechogarniające zmęczenie;

  • nadmierny, nieracjonalny lęk o dziecko lub - odwrotnie - obojętność i brak zainteresowania;

  • stałe poczucie winy z powodu własnych uczuć i myśli.

Najbardziej niebezpieczne, skrajne postaci to ataki paniki oraz - przede wszystkim - myśli samobójcze.

Kto jest w grupie ryzyka?

W teorii ryzyko dotyczy każdej świeżo upieczonej mamy, w praktyce — u niektórych jest ono wyraźnie większe. Nie da się wskazać jednego winowajcy. Zwykle współwystępują: gwałtowne wahania hormonów po porodzie, chroniczne niedosypianie i osobnicza wrażliwość biologiczna. Taka kombinacja sprzyja zaburzeniom nastroju. Za czynniki ryzyka uznaje się m.in.:

  • epizody depresji w przeszłości (u kobiety lub w rodzinie);

  • wahania nastroju skorelowane z cyklem miesiączkowym lub przyjmowaniem antykoncepcji hormonalnej;

  • czynniki stresogenne: napięcia w związku, trudności finansowe, samotne rodzicielstwo, depresję u partnera;

  • brak wystarczającego wsparcia ze strony bliskich (materialnego lub w opiece nad niemowlęciem);

  • problemy z karmieniem piersią;

  • niepomyślny przebieg poprzedniej lub obecnej ciąży albo porodu (poronienie, wcześniactwo, wady wrodzone, hospitalizacja noworodka na OIOM-ie);

  • ambiwalentny stosunek do obecnej ciąży (np. ciąża nieplanowana lub rozważanie jej przerwania).

Terapia i możliwe konsekwencje

Depresję poporodową trzeba leczyć, nie odkładając „na potem”. Zdarza się, że bez fachowej pomocy ustępuje samoistnie, jednak może też przejść w postać przewlekłą. Dodatkowo ryzyko nawrotu po przebytym epizodzie sięga ok. 40% przy kolejnej ciąży; w dłuższej perspektywie nawroty obserwuje się w co trzecim–czwartym przypadku.

Brak szybkiej reakcji i dostępu do terapii zwiększa ryzyko samobójstwa; w skrajnych przypadkach pojawia się także ryzyko krzywdzenia dziecka. Trudniej jest wtedy budować więź: kontakt „spłaszcza się”, a to negatywnie odbija się na rozwoju emocjonalnym i poznawczym malucha.

Sytuację dodatkowo komplikuje karmienie piersią. Bezpieczeństwo części leków w laktacji nie zawsze jest opisane wprost, a rezygnacja z karmienia może nasilać obniżony nastrój. Dlatego w wielu krajach podstawą postępowania są regularne spotkania z psychoterapeutą. Taka pomoc jest skuteczna, możliwa do wdrożenia szybko i — co ważne — nie wymaga przerywania laktacji. W praktyce oznacza to stałe, jasno zaplanowane sesje, ocenę nasilenia objawów i wspólne dobranie strategii: psychoedukację, techniki regulacji emocji, w razie potrzeby także konsultację lekarską.

[Artykuł partnera]

Zgłoś naruszenie
{{ error.violation.name }}
{{ error.violation.email }}
{{ error.violation.body }}
{{ violation.success }}