Głośno na temat jelczańskiego punktu medycznego
W czwartkowe popołudnie jelczańscy radni dyskutowali podczas Komisji Kultury, Oświaty, Sportu i Zdrowia co dalej z zamkniętym kilka dni temu punktem nocnej i świątecznej pomocy medycznej. Choć o samej możliwości zamknięcia punktu i problemach z nim związanymi mówiło się już od dawna, dopiero teraz, gdy decyzją starosty Zdzisława Brezdenia kilka dni temu praca punktu została wstrzymana, o sprawie zaczęło się robić znacznie głośniej.
W spotkaniu poza rajcami wzięli udział burmistrz Bogdan Szczęśniak, zastępca Romuald Piórko, radni powiatu Piotr Stajszczyk i Alicja Szóstak, mieszkańcy miasta oraz prezes przychodni Janusz Bolanowski. Ku zdziwieniu wszystkich, na sali nie pojawił się jednak nikt ze Starostwa Powiatowego. Do radnych dotarł natomiast list, w którym Zdzisław Brezdeń informuję, że formuła spotkania otwartego jest nie do przyjęcia, a problem powinien być rozwiązana wcześniej, ponieważ dochodziło już do spotkań w tej sprawie.
Już na samym początku, Radny Krzysztof Skrzydłowski (PiS) złożył wniosek o zmianę w budżecie i przekazania kwoty 150 tysięcy złotych na utrzymanie punktu do końca 2016 roku. Jak tłumaczył, kwota nie jest wyssana z palca. Taka suma została mu podana w rozmowie przez dyrektora ZOZ Andrzeja Dronsejko. Radni nie byli jednak do końca przekonani o poprawności tej kwoty, padały pytania i zarzuty o grę polityczną, jednak samemu wnioskodawcy uniemożliwiono dojścia do głosu. Ilością głosów 7/2 wniosek został odrzucony.
W blisko dwu godzinnej burzliwej dyskusji radni jednogłośnie stwierdzili, że punkt medyczny powinien istnieć. - Długo o taki punkt walczyliśmy, a teraz z dnia na dzień został on zamknięty, bez informowania o tym fakcie mieszkańców. Obecnie, gdy ktoś będzie chciał zrobić jeden zastrzyk, będzie musiał jechać kilka kilometrów do Oławy, a nie każdy ma auto i czas czekać w długich kolejkach na swój zabieg. W ostatnich latach przekazaliśmy dobrowolnie ogromne sumy pieniędzy m.in. na szpital powiatowy oraz budowę szkoły specjalne, a dziś powiat odwdzięcza nam się zamknięciem punktu. Do końca jednak nie wiadomo jak go przywrócić, kto to ma zrobić i ile na jego utrzymanie jest potrzebnych pieniędzy, ponieważ nikt z decydentów nie przybył na rozmowy. - Pieniędzy na pewno się znajdą, trzeba tylko drugiej strony do rozmów, dziś nikt do nas nie przyjechał — mówił burmistrz Bogdan Szczęśniak.
Wśród pomysłów na utrzymanie placówki w mieście pojawiła się propozycja przekazania punktu pod zarządzanie przychodni i jej dofinansowanie. Będący na sali prezes Janusz Bolanowski uważa, jednak że jest to prawnie zakazane. Sprawą na wniosek przewodniczącego komisji Tadeusza Babskiego ma zająć się urzędowy prawnik, który na najbliższą sesję wyjaśni, czy takie rozwiązanie jest możliwe.
Do Starostwa Powiatowego ponownie zostanie wysłane zaproszenie do dyskusji. Radni chcieliby, aby starosta Zdzisław Brezdeń lub ktoś z zarządu powiatu pojawił się na najbliższej sesji rady miejskiej. Chcą rozmawiać i rozwiązać problem, jednak jak twierdzą, potrzebna jest do tego również druga strona, która ich unika i lekceważy. Sprawy nie ma końca, a mieszkańcy już odczuwają brak punktu medycznego.