Kuriozum i skandal - Czarni Jelcz-Laskowice
KLASA "A" Te dwa słowa przychodzą na myśl w pierwszej kolejności, po wydarzeniach poza boiskowych, do których doszło w niedzielę w Jelczu-Laskowicach
Widzowie na stadionie Czarnych nigdy nie zaliczali się do tych najgrzeczniejszych i najmilszych. W tym sezonie mówiło się jednak więcej o nich w pozytywach, niż w kontekście wulgarnych odzywek w stosunku do sędziego i piłkarzy oraz działaczy innych drużyn. Jednak po tym weekendzie może się to zmienić.
Wszystko za sprawą pewnej grupki nieodpowiedzialnych i niewychowanych ludzi, którzy postanowili swoje spory rozstrzygać siłą, do tego na stadionie Czarnych i w trakcie meczu. Zaczęło się od przepychanek po tym, jak jeden z sympatyków gospodarzy zaczął się cieszyć z gola dla Pogoni Syców. Jego "kolegom" nie spodobało się to postępowanie i postanowili wymierzyć sprawiedliwość. Sędzia przerwał mecz, ale szybko udało się opanować zamieszanie na trybunach.
Później jeden z kibiców, znajdujący się wyraźnie pod wpływem alkoholu, uderzył kobietę i to już był początek czynnej bijatyki. Zaczęło się na stadionie, ale później przeniosło się poza jego teren. Tam dochodziło do dantejskich scen, gdyż w bójce uczestniczyło kilkadziesiąt osób, w tym także kobiety. Na mecz przyszło wielu rodziców z dziećmi, i to właśnie najmłodsi kibice przestraszyli się najbardziej. Niestety policja nie przyjechała odpowiednio szybko. Do jej przyjazdu towarzystwo zdążyło się rozpłynąć i nie pozostawiło po sobie żadnych śladów, nie licząc przerażenia na twarzach spokojniejszej części widowni.
- To co wydarzyło się w minioną niedzielę jest odosobnionym przypadkiem i myślę, że nigdy więcej się nie powtórzy - mówi prezes Czarnych, Damian Chartuniewicz. -Zrobimy wszystko co w naszej mocy, aby ukarać winnych, ale było ich tak wielu, że trudno będzie coś tutaj wskórać. Na pewno będziemy teraz ostrożniejsi. Przepraszam w imieniu swoim oraz zarządu klubu Czarnych Jelcz-Laskowice wszystkich normalnych kibiców.
[MECZ]