Mieszkaniec będący na kwarantannie pisze list
- Kilka dni temu wróciłem z Niemiec. Zgłosiłem się do szpitala przy ul. Koszarowej, aby sprawdzić, czy nie jestem zarażony koronawirusem, w końcu wracam z kraju, który ma bardzo dużo zakażeń. Dodatkowo byłem przeziębiony, co powodowało, że mój organizm był osłabiony i potencjalnie bardziej narażony na zarażenie. Gdy pojawiłem się w szpitalu, w kolejce było 8 osób czekających na badania, ja byłem dziewiąty. Musiałem swoje odczekać, dokładnie to 9 godzin. Ten czas spędziłem siedząc w samochodzie. Za mną w kolejce była kobieta z Oleśnicy, miała wysoką gorączkę i mocno kaszlała, mimo to nie została zbadana w pierwszej kolejności – pisze mieszkaniec.
Po wykonaniu badania mieszkaniec wrócił do domu. Wyniki miały być znane po kilkudziesięciu godzinach. - Pobrano ode mnie dwie próbki i wróciłem do domu. Miałem czekać na wyniki. Po 3 dniach dostałem SMS z oławskiego sanepidu, a chwilę później zadzwoniono do mnie z wrocławskiego szpitala przy ul. Koszarowej. „Pana wynik jest negatywny” usłyszałem. Mimo tego objęto mnie 14-dniową kwarantanną domową. Do czasu, gdy nie miałem wyników, kilkukrotnie przyjeżdżała do mnie oławska policja na kontrolę. Funkcjonariusze dzwonili telefonem, czy jestem w domu i czy czegoś nie potrzebuje. Dopytywali, jak się dzisiaj czuję. Musiałem im pomachać przez okno na potwierdzenie obecności. Muszę przyznać, że ich postawa była godna szacunku w tym przypadku. Kilka razy dzwoniła także pracownica Caritasu. Pytała, czy mam wszystkie niezbędne produkty, czy nie potrzebuję zakupów lub lekarstw. Jej zachowanie także było bardzo dobre.
Mimo że wynik okazał się negatywny, mieszkaniec pozostaje w domowej kwarantannie i przestrzega, aby nie lekceważyć wirusa - Mój wynik okazał się na szczęście negatywny. Domowa kwarantanna mija mi 22 marca, ale i tak nie wychodzę z domu i jeszcze długo nie zamierzam wychodzić. Apeluję do wszystkich mieszkańców, żeby nie lekceważyli tej sytuacji. Z takim wirusem nie ma żartów. Jedna chora osoba, może zarazić kilkadziesiąt kolejnych, nie wiedząc o tym nawet. Powinno się na jakiś czas zamknąć duże firmy, aby wszyscy bezpiecznie zostali w domach. Wirus rozwija się 14-18 dni. Nie od razu wiadomo więc, że jest się zarażonym. Ja, wracając z Niemiec, musiałem się przebadać dla swojego spokoju i innych. Nie żałuję tego.