Ostatnia szansa Zbyszka. Uzbierano ponad 53 tys. złotych
Zbyszek Nowak pochodzi z Oławy tu spędził prawie całe dorosłe życie, dziś potrzebuje Waszej pomocy. Zbyszka. Zbyszek trafił na wroga, z którym sam sobie nie poradzi. Jest nim –SLA, stwardnienie zanikowe boczne. Jest to choroba postępująca i nieuleczalna.
Lekarze przewidują 3 wszczepy z komórek macierzystych, po których Zbyszek ma szanse na zatrzymanie choroby. Potrzebne są pieniądze 50 tys. złotych. Wiemy, że razem jesteśmy w stanie pomóc Zbyszkowi
Pomóc Zbyszkowi można poprzez portal siepomaga.pl
https://www.siepomaga.pl/pomocdlazbigniewa
Aktualizacja 10.04.2016 (21:30)
Przed kilkoma minutami udało się zebrać potrzebną do rozpoczęcia leczenia kwotę. W niespełna 5 dni dzięki zaangażowaniu wielu osób na konto akcji wpłynęło 53 208 złotych. To doskonała wiadomość dla Zbyszka i jego rodziny.
Pan Zbyszek, dzięki błyskawicznej pomocy w ciągu zaledwie 5 dni (!) zebrał potrzebne środki i może rozpocząć walkę o własne życie – zebraliśmy kwotę na 3 przeszczepy komórek. Rodzina Pana Zbyszka jest niesamowicie skromna, nie spodziewali się, że tyle osób im pomoże i w dalszym ciągu chce pomagać – są bardzo wdzięczni. Na prośbę wszystkich osób, które chcą pomóc opłacić całość leczenia, czyli 5 przeszczepów, pozostawiamy w dalszym ciągu zbiórkę otwartą – może uda się zebrać na całe leczenie. - Teraz już wiemy, że pokłady ludzkiego dobra są nieograniczone. – mówi żona Pana Zbyszka.
Aktualizacja 9.04.2016 (16:00)
Kolejny dzień to kolejne zaksięgowane sumy na koncie. Akcję wsparło już 698 osób zbierający tym samym kwotę 45 176,55 zł co stanowi ponad 84% całej sumy. Potrzebne jeszcze 8 016 zł. Termin wizyty w klinice w Krakowie jest ustalony na początek maja (05.05) wtedy Zbyszek ma wstępnie zarezerwowany termin pierwszego wszczepu komórek macierzystych.
Aktualizacja 8.04.2016 (12:00)
W ciągu niespełnach 3 dni trwania akcji, udało się zgromadzić ponad 32 tys. złotych. Oznacza to, że 60% kwoty potrzebnej na wykoanie operacji, która ma szansę powstrzymać chorobę Pana Zbyszka jest już uzbierana! Akcję jak do tej pory wsparło 500 osób, jednak konto ciągle jest rozlicznae i aktualizowane.
Mój mąż ma na imię Zbyszek i podobnie jak Zbyszko z Bogdańca jest człowiekiem o sercu i honorze prawdziwego rycerza. Niestety, w tej opowieści mój bohater trafił na wroga, z którym sam sobie nie poradzi, a ja nie mogę mu zarzucić na głowę chustki i obronić go przed najgorszym. Definicja SLA nie pozostawia złudzeń. To precyzyjny i rozłożony na kilkanaście miesięcy wyrok śmierci.
Choroba przyszła po Zbyszka, gdy ten tylko trochę uśpił czujność. Teraz kiedy czuł się spełnionym człowiekiem i rozkoszował się urokami życia, ojca i dziadka, gdy już dom stał, drzewo rosło, a trzech synów wchodziło w życie, do naszych drzwi zapukał strach, lecz nie otworzyła mu odwaga. Wszyscy bardzo się o Zbyszka boimy, bo choć dbał o rodzinę 30 lat i uczył nas wszystkiego, to nie pokazał nam jak żyć bez niego. Dla chłopców tata to drogowskaz. Jest ciepłym, kochającym ojcem, który razem z chłopcami klękał do pacierza, uczył ich czytać bajki, baśnie i Biblię. Cieszyliśmy się z ich sukcesów, a porażki zamienialiśmy w naukę. Wychował synów na wspaniałych ludzi, przekazując im tylko te wartości, w które sam wierzy.
Jest człowiekiem, bardzo dokładnym i uczciwym w swojej pracy, który jak coś robi to na maksa. Zbyszek nigdy nie odmawiał pomocy nikomu, jakby przeczuwając, że będzie jej kiedyś sam potrzebował. Kilkanaście lat temu spełniliśmy swoje wielkie życiowe marzenie i kupiliśmy stary dom do remontu. Mąż wszystkie prace wykonał sam lub przy niewielkiej naszej pomocy. Strasznie był dumny ze swojego dzieła, a nas cieszyły wspaniałe efekty pracy. Wreszcie mięliśmy swój własny dom, za którego próg zło już nie sięgało. Niestety do czasu. Około 1,5 roku temu, mój jak zwykle uczynny Zbyszek chciał pomóc w zbieraniu owoców i spadł na ziemię z rusztowania, które ustawił. Połamane żebra to mała cena za taki upadek, ale wkrótce los miał wystawić swój rachunek. Po pół roku mowa mojego męża zaczęła robić się dziwna, niewyraźna. Po pewnym czasie przyszły też problemy z oddychaniem. Zbyszek się dusił i nikt nie umiał mu pomóc. Nie było na co dużej czekać, działo się coś złego i trzeba było szukać pomocy. Pierwsza wizyta u neurologa, przekierowanie do kliniki, seria badań, by finalnie usiąść w gabinecie specjalisty od chorób mięśni i usłyszeć –SLA, stwardnienie zanikowe boczne. Wróciliśmy do domu w milczeniu i z ogromnym strachem. Zaczęliśmy poznawać nowego lokatora, który zamieszkał w moim mężu. Wiele fachowej literatury, tematyczne strony, nieprzespane noce, rozmowy, płacz i przerażenie szybkością, z jaką choroba zabiera nam męża i tatę. Stopniowo dochodzi do odnerwiania kolejnych partii mięśni. Zaczęło się od objawów opuszkowych, czyli zaburzeniu oddychania i mowy. Potem przyszedł czas na mięśnie rąk i nóg. Dawniej mocny i stanowczy głos Zbyszka, choroba przemieniła w zdławiony szept. Dziś bez mojej pomocy nie może już rozmawiać przez telefon.
Przygotowujemy się do tego, co zdaje się nieuniknione, czyli respirator, rehabilitacja niewładnych kończyn, przy zachowaniu pełnej świadomości. Choroba jest wyjątkowo podstępna i niczym wyrachowany sadysta odbiera władzę nad ciałem, zachowując przez pewien czas człowieka przy życiu i świadomości. Chcę przygotować mu pokój blisko wyjścia z domu, by mógł cieszyć się ogrodem, ciszą, a nie być zamkniętym w czterech ścianach. Ten dom miał być naszym azylem, nie więzieniem dla Zbyszka. Miejscem na ziemi, gdzie chętnie wszyscy wracają, a nie zostają na zawsze. Nie myśleliśmy, że tak krótko będziemy mogli się nim cieszyć wspólnie. Jest to choroba postępująca i nieuleczalna. Tak bardzo bym chciała zawalczyć i wygrać bitwę o mojego męża. Nie znam drugiego tak wspaniałego i przede wszystkim dobrego człowieka. Naszą ostatnią nadzieję znaleźliśmy w Olsztynie w Instytucie Komórek Macierzystych. Szansą dla męża jest jedynie ten rodzaj leczenia, który może spowolnić chorobę. Lekarze przewidują 3 wszczepy z komórek macierzystych, po których Zbyszek ma szanse na zatrzymanie choroby. Terapia jest bardzo droga, a my nie mamy żadnych oszczędności.
Z dnia na dzień mój etat pielęgniarki, stał się jedynym źródłem utrzymania rodziny. Dlatego liczymy na pomocną dłoń i życzliwych ludzi. Nie wiemy, ile czasu nam zostało, dopóki ciało mojego Zbyszka odmówi mu posłuszeństwa. Wierzymy i wiara pozwala nam ufać w dobroć ludzi. A my będziemy trwać razem i przeżywać ten dany nam czas jak najpiękniej z naszymi bliskimi i przyjaciółmi.