Pracownicy oławskiego MOPS-u chcą spotkania z burmistrzem
Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Oławie chcą spotkać się z burmistrzem. Tematem rozmów mają być podwyżki.
20 października podczas otwartego spotkania z radnymi, na które przyszli pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej oraz przedstawiciele Związku Zawodowego „Solidarność” poruszono temat zarobków oraz komfortu pracy w oławskiej instytucji.
-Cel tego spotkania jest taki, aby wspólnie wypracować pomysł na to, aby zmobilizować burmistrza, żeby zechciał porozmawiać. A drugim celem jest to, żebyśmy my, jako radni z różnych grup spróbowali również wywrzeć zdrową, konstruktywną i uczciwą presję na panu burmistrzu. Aby chciał spojrzeć na MOPS łaskawszym okiem - mówił Albert Zieliński. -Spotykamy się, aby zająć się sprawą, która jest waszym problemem, ale także i naszym. Każdy zna kogoś, kto z tej pomocy korzysta.
Na spotkaniu obecna była Ewa Romańczuk, dyrektor oławskiego MOPS-u oraz Adam Ambroży, przewodniczący międzyzakładowej organizacji związkowej NSZZ "Solidarność" Ośrodków Pomocy Społecznej, swoim działaniem obejmujący również oławską instytucję. Byli także radni, przewodniczący Rady Miejskiej Krzysztof Mazurek, radna Jolanta Górska, Wanda Nosek, Krzysztof Łuczkiewicz, Józef Urbańczyk oraz Kazimiera Jasińska. Nie zabrakło związkowych przedstawicieli z innych zakładów pracy, jak Toyota.
Sprawę oławskiego MOPS-u przedstawił Adam Ambroży. -Podwyżek nie było przez bardzo długi okres, pierwsze miały miejsce w 2021 roku, po przerwie przynajmniej kilkuletniej i nie dotyczyły wtedy wszystkich pracowników, tylko tych, którzy mieli najniższe gaże. W ubiegłym roku Ośrodek Pomocy Społecznej został objęty podwyżką rzędu 7,5% i otrzymali ją wszyscy pracownicy.
Pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej średnio zarabiają 3531,11 zł brutto, to dane z 30 czerwca 2022 roku. Gdzie średnia pracy w Urzędzie Miasta wynosi 4125,63 zł. -Jest różnica prawie 600 złotych. Chciałbym zaznaczyć, że praca pracowników w MOPSIE jest bardzo niebezpieczna, ale potrzebna dla miasta. Realizują oni politykę społeczną państwa - dodaje Ambroży. -Jedynie pracownicy socjalni posiadają uprawnienia do tego, żeby przeprowadzać wywiady środowiskowe. Nie ma innego zawodu w Polsce, który ma do tego kwalifikacje. To są wyspecjalizowane grupy ludzi i jeśli nie będziemy ich wspierać, to będą odchodzili, co już widać po liczbach. Na 11 sierpnia, w Ośrodku Pomocy Społecznej w Oławie było 10 wakatów i trzy osoby były na wypowiedzeniu.
Aktualnie w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej jest 10 pracowników socjalnych, a było 16. I tyle też jest etatów. -W związku, że charakter pracy jest trudny. Wymaga dużo czasu, staranności, niestety na dłuższą metę tego zawodu w taki sposób nie jesteśmy w stanie wykonywać, ponieważ jakość pracy będzie niższa, bo wtedy idzie się na ilość. Mówi się, że liczba klientów spada, ale dochodzi bardzo dużo zadań zleconych, za które my, jako ośrodek nie mamy płacone. W ślad za tymi działaniami nie idą żadne pieniądze, albo bardzo małe - wyjaśniała Ewa Romańczuk.
Praca w Ośrodku Pomocy Społecznej niesie za sobą spore zagrożenie. W ostatnich trzech latach z oławskiego MOPS-u do prokuratury zostało skierowanych szesnaście zgłoszeń dotyczących napaści na pracownika. -Należy także zaznaczyć, że w ostatnich dwóch latach była pandemia, co mocno ograniczyło kontakt z klientami - mówiła jedna z pracownic. -Natomiast częstotliwość takich sytuacji była mniejsza, a część nie była zgłaszana.
W 2019 roku, kiedy jeszcze nie było związku zawodowego w Oławie, pracownicy wystosowali pismo do burmistrza z prośbą o spotkanie, które miało dotyczyć omówienia spraw pracowniczych i umówienia ewentualnych podwyżek. Pismo podpisali wszyscy pracownicy. -Było wtedy spotkanie, ale muszę przyznać, że nie byliśmy na nie gotowi, trochę nas ta sytuacja zaskoczyła, nie spodziewaliśmy się takiego ataku na nas. Myśleliśmy, że przyjdziemy do burmistrza i porozmawiamy na równi, jak człowiek z człowiekiem, wyszło tak, że pan burmistrz przedstawił, że mamy bardzo wysokie zarobki. W 2019 roku średnia naszych zarobków wynosiła 4500 zł. I jak mieliśmy się wytłumaczyć? I dlatego zakładając związek zawodowy będzie on nas wspierał i małymi krokami coś osiągniemy - mówiła jedna z pracownic MOPS-u.
W 2021 roku już związek zawodowy skierował pismo do burmistrza o spotkanie. Na to pismo związek nie otrzymał żadnej odpowiedzi. -Kiedy my przejęliśmy odpowiedzialność za związek zawodowy, w maju 2022 roku, 21 czerwca złożyliśmy pismo do pana burmistrza o spotkanie i wypracowanie możliwości podwyżek dla pracowników, na to pismo otrzymaliśmy odpowiedź, że powinniśmy z tą sprawą udać się do pani dyrektor - wyjaśnia Ambroży. -W piśmie pan burmistrz zawarł uwagę, że budżet MOPS-u jest częścią składową budżetu miejskiego. Odpowiadając na pismo panu burmistrzowi poruszyłem ten temat, że to właśnie władze miasta odpowiadają za budżet, po czym otrzymałem odpowiedź, że ponownie powinniśmy się skontaktować z panią dyrektor.
Ewa Romańczuk podkreślała, że podwyżki są możliwe w zależności od otrzymanej kwoty na nie. -My możemy planować jedynie zgodnie ze wskaźnikiem inflacji, który jest nam narzucony. Wszystkie środki, które otrzymujemy na podwyżki, są rozdysponowane i tak też było w lutym. Związki zawodowe zwróciły się do mnie o podwyżkę, średnio 2000 zł brutto na pracownika, co wynikało z braku trzyletnich podwyżek wynagrodzeń, ale niestety jako pracodawca nie jestem w stanie takich podwyżek, ani nawet innych w roku bieżącym zabezpieczyć z uwagi na to, że ich nie ma w budżecie. Środki, które pozostają w związku z wakatami przeznaczamy na dodatki specjalne, a pozostałą kwotę wyrównuję nagrodami. Nie każdy może ją jednak dostać, to też wynika między innymi z absencji chorobowej. W mojej ocenie podwyżka wynagrodzenia zasadniczego jest jak najbardziej korzystna dla nas, pracowników.
Jak wygląda sprawa podwyżek we Wrocławiu? Adam Ambroży, wyjaśnił na spotkaniu, że od 2016 roku w mieście jest już wypracowana pewna formuła spotkań z władzami miasta i negocjacji kwot podwyżek.-Spotykamy się raz, dwa razy w roku przeważnie ze skarbnikiem miasta i z sekretarzem. Oni przedstawiają nam sytuację budżetową i wtedy negocjujemy do kwoty, na którą obie strony się zgodzą, są to kwoty powyżej tego wskaźnika inflacji, które przedstawia państwo, czyli można te kwoty wynegocjować. W zeszłym roku miasto przedstawiło nam budżet ujemny i zgodziliśmy się na to, aby tych podwyżek nie było. Teraz jak miasto nas poinformowało, że otrzyma zwrot podatków w kwocie 200 milionów złotych, z tej kwoty mogliśmy wynegocjować wzrost pensji. Zaproponowaliśmy burmistrzowi spotkanie, aby podpisać takie porozumienie, jakie jest we Wrocławiu. Możemy je negocjować co roku, przecież kwota podwyżki nie musi być taka sama. Jednak do spotkania jeszcze nie doszło, aczkolwiek liczymy, że państwo radni będziecie mogli wpłynąć na decyzję burmistrza. Uważam, że tylko rozmowa może doprowadzić do jakiegoś konsensusu. Nie ma sensu się kłócić.
Co w momencie, kiedy porozumienie w sprawie podwyżek nie zostanie uzgodnione? Związek nie wyklucza strajku, aczkolwiek jeszcze przed tym jest sporo kroków, które można podjąć. Protest jest ostatecznością.