Każdy maraton to nowa historia
Tomasz Kłonowski, biegacz, maratończyk z powiatu oławskiego. Mieszkaniec Oławy. Uczestnik 32. Maratonu Wrocław, który po raz kolejny odbył się na ulicach stolicy Dolnego Śląskiego, opowiada o swoich doświadczeniach na trasie ostatniego startu i kilku innych, gdzie startował w tym roku.
Mateusz E. Czajka: Jak podsumujesz swój występ we wrocławskim maratonie?
Tomasz Kłonowski: Rezultat jaki uzyskałem nie jest do końca zadowalający, gdyż jest on znacznie poniżej mojego rekordu życiowego. Biorąc jednak pod uwagę kilka czynników zewnętrznych, na które nie miałem do końca wpływu, to nie wygląda to źle. Przede wszystkim późno zacząłem przygotowania, z powodu kontuzji. Do tego pogoda, która panowała podczas niedzielnego biegu tez nie sprzyjała w uzyskiwaniu rekordów życiowych. Miałem kilka kryzysów podczas biegu, bo ciężko jest przebiec maraton, ale?jeszcze trudniej jest zejść z trasy maratonu.
Jak się czujesz po takim, dla wielu ludzi nadludzkim, wysiłku?
Po każdym maratonie czuję się inaczej. Wczorajszy bieg był dla mnie drogą przez mękę, istną drogą krzyżową i wydawało mi się, że bez pomocy medycznej na mecie się nie obejdzie. Jednak spotkało mnie miłe zaskoczenie, bo po ukończeniu maratonu szybko wróciłem do normalnego samopoczucia, a następnego dnia już normalnie funkcjonowałem. Czułem się jakbym dzień wcześniej odbył mocniejszy trening. Bez bólu i cierpienia wstałem rano do pracy, a po południu mogłem sobie pozwolić na delikatne rozbieganie. Zupełnie inaczej było po Orlen maratonie. Wtedy pojechałem po przysłowiowej bandzie i dużo bardziej do odczułem. Ale wtedy przynajmniej pobiłem rekord życiowy, więc wiedziałem za co.
W jaki sposób przygotowujesz się do maratonu?
Do każdego takiego biegu należy przygotowywać się indywidualnie. Z racji tego, że nie utrzymuję się z biegania, nie mogę sobie pozwolić na pełną swobodę. Staram się zawsze udać na jakiś obóz treningowy np. do Szklarskiej Poręby. Przed maratonem we Wrocławiu przygotowania trwały 6 tygodni i zrobiłem w tym czasie wszystko co mogłem. Plany pokrzyżowała mi kontuzja, przez co miałem kilka tygodni przerwy.
Co czuje człowiek podczas biegu maratońskiego. Można to w ogóle opisać?
Może zacznę od tego, że nie można stać się numerem jeden z dnia na dzień, ani nawet w ciągu kilku lat. Trzeba umieć się pogodzić z tym, że będzie się przegrywało wiele startów i trzeba to zaakceptować. Cały czas należy jednak wierzyć, że następny występ będzie zwycięski. I tak do dnia kiedy się to stanie. Wysiłek jaki trzeba włożyć, aby dobiec do mety maratonu jest nie do opisania. Na trasie człowiek doznaje wszystkich uczuć. Maraton to mieszanina bólu, błogości, depresji, euforii, rozpaczy, radości, zwątpienia, a w końcu rezygnacji i nadziei. Doświadczeni biegacze mówią, że maraton zaczyna się po trzydziestym kilometrze. To wtedy przychodzą najtrudniejsze do pokonania kryzysy i niektórzy natrafiają na słynną maratońską ścianę. Jedynym sposobem, aby ją pokonać jest technika jednego kroku. Czyli robić jeden do przodu i nie myśleć ile już za tobą. Na pewno wykluczone jest myślenie na temat tego ile jeszcze zostało.
Wynik osiągnięty we Wrocławiu nie zadowala Cię do końca?
Tak naprawdę plany na ten rok zrealizowałem już podczas kwietniowego Orlen Maratonu w Warszawie, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia. Po głowie chodził mi wynik w granicach 2 godzin i 45 minut. Był on w moim zasięgu, bo podczas II Nocnego Półmaratonu we Wrocławiu uzyskałem nadzwyczaj dobry rezultat. Przy bardzo dobrych warunkach atmosferycznych pobiłem swój rekord życiowy na dystansie 21,097 km. Wydawało mi się, że zmierzam w bardzo dobrym kierunku, jeżeli chodzi o moją formę i niespodziewanie napatoczyła się kontuzja.
Jakie cele stawiasz przed sobą jeszcze w tym roku?
Myślałem o tym, aby zejść poniżej 2 godzin i 45 minut, ale teraz wiem, że łatwo na pewno nie będzie. Ale trzeba pamiętać, że kto nie ma wiary w marzenia, nie będzie miał sił do walki. Powiedz co bardziej cieszy maratończyka wysokie miejsce czy rekord życiowy? Nie jest to łatwe pytanie, kiedy w grę wchodzę duże pieniądze. Za wygranie wczorajszego było do zgarnięcia kilkanaście tysięcy złotych. Jeżeli chodzi o mnie to bardziej by mnie ucieszył wczoraj dobry czas niż wyższe miejsce.
A czy poznałeś już swoje granice i jesteś w stanie określić na co Ciebie stać w przyszłości?
W bieganiu przyjęło się, że 70 % to dobre przygotowanie fizyczne, natomiast reszta zależy od psychiki. Nie znam jeszcze swoich granic możliwości, ale myślę, że z każdym kolejnym krokiem będą się do niej zbliżał, wtedy organizm powie dość. Ciężko jest ocenić swoje możliwości po maratonie, bo on rządzi się swoimi prawami. Nawet jak jesteś przygotowany według siebie na 100 %, to ci się przydarzyć wypadki losowe. To spotkało np. Marcina Chabowskiego podczas niedawnych Mistrzostw Europy w Zurychu, kiedy na 35 kilometrze załapała go kolka.
Dziękuję za rozmowę, życzę samych udanych startów, podczas których będziesz bił rekordy życiowe.
Podczas 32. Maratonu Wrocław Tomasz Kłonowski uzyskał czas 2 godzin 56 minut i 32 sekundy, co dało mu w łącznej klasyfikacji 30. miejsce na ponad 4000 startujących. Jest to najlepszy rezultat ze wszystkich mieszkańców powiatu oławskiego. Przed nim linię mety minęło tylko siedemnastu innych Polaków, czyli w klasyfikacji krajowej był w czołowej dwudziestce. Jeszcze lepszy czas oławianin uzyskał podczas Orlen Warsaw Maraton. 13 kwietnia minął on linię mety po 2 godzinach 47 minutach i 59 sekundach, co dało mu w łącznej klasyfikacji 73. Miejsce. W obu tych maratonach czołowe miejsca zajmowali biegacze z Afryki. We Wrocławiu wygrał Kenijczyk Felix Kipkorir Kangogo, a w Warszawie najlepszy był Etiopczyk Tola Tadesse.