Musieli pieszo przejść 30 kilometrów. Ich podróż trwała pięć dni
Osiem osób z granicy ukraińskiej trafiło do Schroniska Młodzieżowego w Chwałowicach. Opowiadali, jak wyglądała ich droga do Polski.
Iryna i Władysław pochodzą z Kijowa mają 25 i 24 lata. Przekroczyli granicę Korczowa-Krakowiec, pięć dni zajął im dojazd z miejsca zamieszkania do granicy. Do Lwowa dojechali pociągiem, później taxi, następnie musieli przejść 30 kilometrów pieszo. Idąc na granicę nie wiedzieli, czy w ogóle ktoś zabierze ich dalej. Chcieli jak najszybciej opuścić Ukrainę. Mają zagraniczne paszporty. Iryna jest z wykształcenia medykiem, a Władysław jest specjalistą IT. Jak komentują sytuację na Ukrainie?
To jest straszne, bardzo złe - mówią wspólnie. Na granicy ludzie nie przepuszczają, pchają się. Ludzie tracą przytomność.
Uciekali z kraju, by uratować swoje dzieci
Małżeństwo Olena i Siergiej z 15-letnim stażem wraz z 3 dzieci, jednym w drodze (32 tydzień) i kotem trzymanym przez jedną z dziewczynek pod swetrem przyjechało do Chwałowic z Kijowa. Na miejsce jechali 5 dni samochodem, pokonując 1200 kilometrów.
Początkowo rodzina poruszała się od granicy do granicy, chcąc przedostać się do Polski, ostatecznie udało się to na przejściu granicznym Medyka-Szeginie. Na granicy nie chciano przepuścić mężczyzny do momentu, gdy nie pokazał zaświadczenia. Z obowiązku pozostania w kraju zwolnieni są ci, którzy mają minimum trójkę dzieci.
Głównym celem przyświecającym małżeństwu była ucieczka, by uratować swoje pociechy przed wojną. Po tym, jak wyjechali z Ukrainy, osiedle, w którym mieszkali, zostało zbombardowane.
Na granicy czekały autobusy, które zabierały osoby do wyznaczonych punktów. Mia z Jelcza- Laskowic będąca na miejscu skierowała rodzinę do odpowiedniego środka transportu, którym mieli trafić do Chwałowic, małżeństwo dziękowało za okazywaną pomoc.
Pierwsi uchodźcy są już w Chwałowicach Wśród przyjezdnych jest jedna kobieta w zaawansowanej ciąży.