Nasze marzenie to Centrum Tęczy
Z Wiesławą Pohoriło, prezes Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom "Tęcza", rozmawia Xawery Piśniak
Jak wyglądały początki stowarzyszenia?
Zanim powstała "Tęcza" rodzice z dziećmi niepełnosprawnymi musieli jeździć na zajęcia terapeutyczne do Wrocławia, do stowarzyszenia "Ostoja". Zrodziła się wtedy myśl, żeby stworzyć coś podobnego na miejscu. Najpierw, w 1995 powstało oławskie koło stowarzyszenia "Ostoja". Z czasem, ponieważ każdy chce być niezależny, rodzice zdecydowali, że stworzą własną organizację. W ten sposób 17 grudnia 1996 zarejestrowano stowarzyszenie "Tęcza". Była to efekt ogromnej pracy zdeterminowanych rodziców, którzy wzięli na siebie ten trud. Pierwszym prezesem stowarzyszenia "Tęcza" był Stanisław Zawierta, następnie przez dwie kadencje Marta Makowska, ja jestem od 2003. Oczywiście, początki były trudne, ale w Szkole Podstawowej nr 8 znaleźliśmy wielkiego przyjaciela, ówczesną panią dyrektor Ewę Sosnowską. Ona wyraziła zgodę i udostępniła pomieszczenia na działalność stowarzyszenia. Należy tu wspomnieć również o pani Ani Podgórskiej, która była pracownikiem socjalnym w MOPS-ie. Wspomagała nas doradztwem i brała czynny udział w powstawaniu stowarzyszenia. "Tęcza" miała na celu pomoc terapeutyczno-rehabilitacyjną dzieciom z mózgowym porażeniem dziecięcym, zespołem Downa i innymi uszkodzeniami centralnego układu nerwowego. Wówczas w Oławie i okolicach, nie było żadnego ośrodka, który świadczyłby takie usługi. - Co może pani powiedzieć o rozwoju i wzroście "Tęczy" z dzisiejszej perspektywy? - Początkowo to była jedna, dwie sale terapeutyczne, dwóch fizjoterapeutów, pedagog, logopeda. W 1996 mieliśmy 30 podopiecznych, w tej chwili mamy przeszło 200. Choćby z tego względu musiała się zwiększyć liczba pracowników, w szczególności fizjoterapeutów. Musieliśmy też powiększyć lokal stowarzyszenia, sami prowadziliśmy prace remontowe. W tej chwili mamy sześciu fizjoterapeutów, trzech logopedów, dwóch pedagogów oraz kilku wolontariuszy. Początkowo nasz sprzęt do rehabilitacji był szyty przez rodziców, ponieważ ten oryginalny był bardzo drogi. Na wyposażenie, którym obecnie dysponujemy, potrzebne były znaczne środki. Na początku ich nie było i rodzice sami robili ławki do rehabilitacji, szyli wałki rehabilitacyjne, przygotowywali narzędzia do ćwiczeń manualnych. Wiele się też zmieniło, jeśli chodzi o metody terapeutyczne. Na początku stosowaliśmy przede wszystkim rehabilitację ogólno-usprawniającą, teraz pracujemy najnowszymi metodami: Vojty, NDT Bobath, integracji sensorycznej. Nasi terapeuci są to osoby z długoletnim stażem pracy, wykształcone i jak najbardziej profesjonalne. Jednak przede wszystkim bierzemy pod uwagę to, że są to osoby przyjazne i życzliwe naszym podopiecznym. Nie każdy umie pracować z osobami niepełnosprawnymi, trzeba mieć coś w sobie ażeby wypełniać takie zadania. - Dużo pracy włożyliście w to, żeby lokal "Tęczy" był dostępny dla wszystkich. - W naszej siedzibie zlikwidowane są wszelkie bariery architektoniczne, można wjechać na wózku inwalidzkim, przyjść o kulach, mamy automatyczne drzwi, dostosowane sanitariaty. Nasze sale są czyste, przejrzyste i oświetlone - ale to wszystko nie stało się samo. Początkowo to rodzice malowali i własnym sumptem przeprowadzali wszelkie potrzebne prace. Doświadczyliśmy wiele życzliwości ludzi, którzy pomagają "Tęczy". Dzięki Urzędowi Marszałkowskiemu wyremontowaliśmy sale, wsparcie Urzędu Miejskiego w Oławie, Urzędu Miasta i Gminy Jelcz-Laskowice oraz Banku Spółdzielczego pomogło nam zmodernizować następne pomieszczenia. Jesteśmy teraz po generalnym remoncie. W związku z tym, że zwiększa się liczba podopiecznych, nasza siedziba staje się za mała. Zmienił się wiek naszych podopiecznych, pracujemy z dużą liczbą niemowlaków. Jest to bardzo dobre ? można mówić o dużej profilaktyce i szansach na wyraźne efekty terapii. Po pół roku czy roku nasi podopieczni nas opuszczają. Oczywiście nie wszystkie.
Plany na przyszłość?
Chcielibyśmy stworzyć Centrum Tęczy, gdzie nie tylko mieściłoby się stowarzyszenie i przychodnia, ale chcielibyśmy utworzyć zakład aktywności zawodowej czy też warsztaty terapii zajęciowej, czego do tej pory nie ma w powiecie oławskim. Jest to niezbędne do tego, żeby dorosłe osoby niepełnosprawne znalazły tam swoje miejsce. Bardzo ważną jednostką będzie zakład aktywności zawodowej, chcielibyśmy, żeby oferował on możliwość pracy 30 niepełnosprawnym. Z kolei na warsztatach terapii zajęciowej osoby powyżej 16. roku życia uczyłyby się wykonywania codziennych czynności, tak żeby dały sobie radę, kiedy zabraknie najbliższych osób. Mam nadzieję, że uda nam się spełnić te zamierzenia.