Spadł z naczepy i zmiażdżył kręg. Tomek z Jelcza-Laskowic potrzebuje pomocy!
Tomek Zając jest mieszkańcem Jelcza-Laskowic. Niejednokrotnie pisaliśmy o jego osiągnięciach sportowych, jest mistrzem Europy w podnoszeniu ciężarów, a także kierowcą samochodów ciężarowych mimo niskorosłości. Ten wypadek zmienił jego życie, trwa zbiórka na kosztowną rehabilitację, zakup sprzętu i leków.
To był poważny wypadek w pracy, 9 maja zmienił całe życie 25-latka. -Tego dnia, jak zwykle rano, przyszedłem do pracy. Razem z moim ukochanym tatą przygotowywaliśmy naczepę. Chciałem poprawić plandekę, która zawinęła się na górnej platformie. Wszedłem na balkon naczepy – miałem to już wiele razy opanowane. Ale wystarczył jeden zły krok. Nie zauważyłem pierwszego stopnia przy zejściu z drabinki. Moje nogi zawisły w powietrzu, a potem runąłem na ziemię – z wysokości ok. 2,5–3 metrów. Całym impetem uderzyłem najpierw w stopy, a potem w pośladki. Ostatnie słowo, jakie wtedy wypowiedziałem, to: „Tatusiu…” Natychmiast straciłem czucie w nogach. Zostałem przetransportowany do szpitala, gdzie tomografia wykazała poważne uszkodzenia kręgosłupa – zmiażdżenie kręgu L2 i pęknięcie trzonu L1. Z Oławy przewieziono mnie na neurochirurgię do Szpitala Marciniaka we Wrocławiu. Na szczęście – po dwóch dniach wróciło czucie w nogach i palcach stóp. To był pierwszy promień nadziei. Lekarze zadecydowali, że nie będzie konieczna operacja, ale czeka mnie wielomiesięczna, intensywna rehabilitacja, by stanąć o własnych siłach. Dziś uczę się chodzić od nowa. Poruszam się na balkonikach i wózku. Przede mną walka – o każdy krok, o każdą sprawność, o każdą chwilę niezależności. Wiem, że moje nogi już nigdy nie będą takie jak przed wypadkiem, ale wierzę, że z czasem znów będę mógł chodzić - czytamy na zrzutce.
Tomek musiał zrezygnować z pracy i zawiesić karierę sportową. Wszystko po to, by skupić się na najważniejszym celu: powrocie do sprawności i samodzielności.