Co dalej z PKS-em?
19 maja w Starostwie Powiatowym, radni, przedstawiciele trzech związków zawodowych oraz prezes spółki Erwin Monastyrski rozmawiali o dalszym funkcjonowaniu PKS-u.
Od początku spotkania radni stawiali pytania dotyczące należności i zobowiązań jakie ma spółka i dlaczego ich nie wyegzekwowała - Problem tutaj tkwi także ze ściąganiem należności. Dlaczego one nie spływają do spółki ? pytał radny Piotr Stajszczyk. Patrząc na te liczby nie widzę optymizmu co do działania tej spółki. Erwin Monastyrski podczas spotkania dysponował bilansem z 31 grudnia 2014 roku. W tamtym okresie liczba należności wynosiła 3 miliony 300 tysięcy zł. Z czego należności sądowe to ok. 430 tys. zł. Od początku debaty radnych nie zachwycały wypowiedzi prezesa - My potrzebujemy rzetelnej dyskusji - podkreślał Józef Hołyński. Rada powiatu musi się zastanowić jakie działania podjąć. Rada może wyrazić zgodę na pewną restrukturyzację, może żądać zbycia akcji czy też udzielić pomocy finansowej. Dlaczego nie zwraca się pan do rady nadzorczej o zwiększenie limitu kredytu?
Według przewodniczącego rady wzięcie kredytu pozwoliłoby na spłatę wszystkich wierzycieli oraz przywróciłoby to płynność finansową. Hołyński pytał o pożyczkę nie bez przyczyny, na zebraniu podkreślił, że posiada informacje, że spółka ma problemy z zakupem podstawowych rzeczy, części zamiennych czy zakupem paliwa.
-Nie zwracałem się do banku nigdy o wyższy kredyt. Są dwa wybory albo będziemy się finansować kredytem bankowym albo zobowiązaniami. Do tej pory finansowaliśmy się właśnie tym drugim. - wyjaśniał Monastyrski. Ja staram się przywrócić płynność finansową normalną działalnością gospodarczą.
Do końca roku 2015 spółka chce wycofać się ze współpracy z firmą MAN. PKS Oława jest ich partnerem serwisowym. Spółka może wykonywać naprawy gwarancyjne i pogwarancyjne pojazdów marki MAN, STAR, NEOPLAN. Hołyński twierdzi, że bez współpracy z MANem i bez stacji obsługi firma dużo straci w przychodach. Rentowność firmy spadnie co za tym idzie firma przeżywać będzie regres, który spowoduje spadek wartości. Według przewodniczącego firma ustawia się tak, aby świadczyć jedynie usługi transportowe, osobowe i usługi ciężarowe. Zostaną zamknięte usługi naprawcze, w których pracują ludzie, co spowoduje zwolnienia z wielu działów. Hołyński pytał prezesa czy zrobił wszystko aby utrzymać stację obsługi i stację diagnostyczną MANa - Co do stacji to w takim stanie może ona działać do końca tego roku. Zależy nam aby obsługiwać swoje pojazdy, pojazdy klientów, samochody ciężarowe i autobusy. Aby stacja funkcjonowała jako okręgowa musimy dołożyć jej funkcjonowanie dla samochodów osobowych. - mówił Erwin Monastyrski. Nie ma decyzji która mówiłaby o tym, że stacja diagnostyczna nie będzie funkcjonowała.
W przyszłym tygodniu w spółce PKS Oława odbędzie się audyt, który pozwoli dostosować to, co posiada spółka do wymogów rozporządzenia, aby w tym samym miejscu była uniwersalna linia, która obsłuży wszystkie pojazdy. Monastyrski tłumaczył, że stacja z roku na rok przynosi straty. Niedługo spółce kończy się kontrakt z MANem i aby po raz kolejny z nimi go podpisać zarząd musi podjąć kolejne inwestycje, które wynoszą 250-300 tys.zł. Rada nadzorcza widząc te straty również wyraziła swoją opinię, że kontynuowanie tego nie ma dalszego sensu.
Radny Łukasz Kotapski zainteresował się naprawami gwarancyjnymi, których PKS wykonuje niewiele. -Przychody na stacji obsługi odchodząc od MANa jeżeli chodzi o same naprawy gwarancyjne będą wynosić 10-12% straty - informuje prezes. Od zeszłego roku naprawy powypadkowe spadły do 15 samochodów rocznie. Ten kwartał w naprawach był naprawdę bardzo fatalny i prawdopodobnie najniższy od 5 lat. Prezes wyszedł z propozycją do rady nadzorczej aby unowocześnić i dostosować zatrudnienie, nie tylko w mechanikach ale i kosztach wydziałowych. Będąc we współpracy z MANem spółka musi zatrudniać specjalistę do spraw sprzedaży części, specjalista do zleceń, osobę która raportuje naprawy pogwarancyjne. Koszty wydziałowe są podobne do kosztów pracy. Zejście z nich mogłoby spowodować lepszy wynik.
-Według moich informacji 70% dochodów całej stacji są związane z MANem - tłumaczył Hołyński. Słabym punktem spółki jest poszukiwanie kierownika, jak się znajdzie to popracuje kilka miesięcy i się zwalnia. Czyli są jakieś sygnały które pan otrzymuje. Zamkniecie MANa i będziecie "klepać" stare samochody, które jeżdżą po Oławie i Strzelinie i jakoś to będzie. Hołyński podkreślał, że skoro wszyscy podjęli się przejęcia tej firmy 6 lat temu o takiej pozycji to każdy powinien robić wszystko aby firma miała ciągły potencjał, a jej wartość będzie ciągle duża. W stosunku do ubiegłego roku spółka straciła 1 milion jednak 36 milionów zł. potencjału wykazała. - Bardzo ważnym warunkiem jest aby firma była w dobrej kondycji. Pracownicy którzy zostaną zwolnieni nie będą zadowoleni. Mimo zabiegów kosmetycznych jakim była amortyzacja to jest 6 lat w plecy - wyjaśnił Hołyński. Nie rozumiem dlaczego nie bierzecie większego kredytu aby ratować firmę. Powinniście spłacić zobowiązania.
Radny Franciszek Październik zasugerował, że błędem starostwa jest bierność i przyglądanie się sprawie. - W każdej firmie są zwolnienia i tego czasami się nie uniknie. My próbowaliśmy rozruszać ten warsztat. Ale tak naprawdę licząc nie widzę sensu utrzymywania kontaktu z MANem, który generuje duże koszty utrzymania. Wokół nas są warsztaty, które nie mają żadnej autoryzacji, a naprawiają takie same pojazdy - mówił prezes spółki.
Na spotkaniu był również przewodniczący Rady Nadzorczej PKS Oława Antonii Koniuszewski, który również odniósł się do dyskusji ze strony rady. Zachęcał do popatrzenia się na firmę historycznie oraz z punktu widzenia branży, jakie są jej perspektywy. - Sytuacja firmy nigdy nie była dobra. Jako rada zawsze patrzyliśmy na spadek. Jednak przedsiębiorstwo znajduje się w takiej sytuacji, że ma rezerwę rozwojową wewnątrz. To nie jest firma w zagrożeniu, że nic się nie da zrobić - wyjaśnił Koniuszewski. Firma wymaga dość fundamentalnych reform czyli obniżenia kosztów oraz podniesienia wydajności pracy. Według przewodniczącego obniżenie kosztów zostało nie dopracowane, problem został zdefiniowany, ale nie wdrożony w życie. Przymusem firmy jest szukanie realnych rezerw wśród pracowników. W swoim wystąpieniu powiedział także, że nadszedł czas aby przemyśleć i zwiększyć limit kredytowy na określone cele. - Jeśli przedsiębiorstwo zrezygnuje z MANa i stacji obsługi to już do tego nie powróci. Zamknięcie niekoniecznie będzie się wiązało z obniżeniem kosztów - kontynuuje. Rada Nadzorcza ma poprosić prezesa aby wykonał symulację wszystkich danych które są potrzebne do oceny stacji obsługi w zakresie jej funkcjonowania łącznie z obsługą MANa. Takie opracowanie na temat stacji obsługi ze strony zarządu i Rady Nadzorczej zostanie przedstawiony radnym do sesji czerwcowej.
Piotr Stajszczyk stwierdził, że oczekuje informacji o zobowiązaniach i należnościach, które pokażą jak funkcjonuje firma - Przy podejmowaniu decyzji jest ważne aby tak zabezpieczyć pracowników, że ewentualnie inny właściciel firmy musiałby te przepisy respektować - mówił radny. Według radnej Joanny Kruk-Gręziak skoro przewodniczący Rady Nadzorczej dopiero teraz prosi o analizy, to na jakiej podstawie rada zgodziła się na zakończenie współpracy z MANem - My podjęliśmy decyzję na podstawie planu rocznego, który przedstawił nam zarząd. Nie ukrywam, że w kwestii stacji obsługi w radzie nadzorczej ścierają się różne poglądy. Od tych, że stacja obsługi staje się ciężarem dla spółki do tych, że w miarę możliwości należy stację zachować. Podczas dzisiejszego spotkania radni dostarczyli nowych ciekawych argumentów spółce. - informował przewodniczący rady nadzorczej.
Przedsiębiorstwo działa na dzień dzisiejszy w otoczeniu rynkowym i trudnym. - Zarząd powiatu przez ostatnie lata cały czas był w aktywnym kontakcie z prezesem i przedstawicielami rady nadzorczej - tłumaczył starosta Zdzisław Brezdeń. My nie jesteśmy nastawieni tylko na zysk. Zawsze przyglądałem się aktywnie jak działa firma. To spotkanie jest jednym z wielu gdzie wypracujemy koncepcję działania tej firmy. Co do stacji MANa doszedłem do wniosku, ze współpracując z tak wysoce postawioną marką podnosimy standardy firmy.-Starosta wyjaśnił, że spotkanie pomoże prezesowi i radzie nadzorczej w dokonaniu wyboru. - Odnośnie kwestii ustawy, to i tak będziemy musieli się z tym zmierzyć, bo od tego będzie zależeć jak będzie wyglądał transport pojazdów w naszym powiecie.
Franciszek Październik był odmiennego zdania, według niego zarząd powiatu powinien przedstawić pewne warianty działania spółki i nadać firmie pewien tor - Jeżeli ktoś oczekuje, że z tej dyskusji wyjdą kierunki działania to jest w błędzie.