Rozalka: od chodzącej śmierci do odrodzenia. Historia, która poruszy każde serce
Gdy pod koniec grudnia napisaliśmy artykuł o Rozalce, zaniedbanej owczarce niemieckiej odebranej przez Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt z terenu jednej z posesji w gminie Oława, na właścicieli psa wylała się fala hejtu. Nie byli oni jedyni, bo w kuluarach nam też się "oberwało". Pisały do nas osoby znające ponoć sprawę tego psa, tłumaczące że cała sytuacja jest nieprawdziwa, że właściciele robili wszystko co mogli, aby pomóc zwierzęciu, ale się nie dało. Dziś publikujemy dalszą część tej historii, ponieważ DIOZ właśnie pokazał jak pies wygląda po miesiącu prawdziwego leczenia.
16 grudnia 2024 roku Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt stanął przed jednym z najtrudniejszych wyzwań w swojej historii. Na widok Rozalki - owczarka niemieckiego, który wyglądał jak chodząca śmierć - serca inspektorów zamarły. Sunia konała w skrajnych warunkach, otoczona własnymi odchodami, wygłodzona i ledwo oddychająca - widać to doskonale na materiałach video. Jak w komunikacie pisze DIOZ, jej właściciele rozważali eutanazję, tłumacząc, że „nie byli w stanie jej pomóc”. Jednak dla inspektorów diagnoza była jasna: Rozalka nie chorowała, lecz była ofiarą lat zaniedbań, głodu i braku leczenia.
Każdy krok był dla niej bólem. Potykała się o własne łapy, upadała, nie miała siły stać. W jej oczach widoczna była jedynie rezygnacja. Inspektorzy zastanawiali się, czy zdążą. Czy uda się uratować Rozalkę?
Dziś, zaledwie miesiąc później, Rozalka jest nie do poznania. Jej ból został uśmierzony, a życie - uratowane. Dzięki intensywnej opiece, nowoczesnym lekom i ogromnemu zaangażowaniu, sunia powoli wraca do życia. Jednak jej walka jeszcze się nie skończyła. Przed nią długa droga, bo leczenie choroby wyniszczającej organizm jest skomplikowane i kosztowne.
Historia Rozalki to obraz ludzkiego obojętności, ale również dowód na to, że nadzieja może zdziałać cuda. Każdego roku DIOZ ratuje setki zwierząt - ofiar zaniedbań, cierpienia i głodu. Każda taka metamorfoza to efekt ogromnego wysiłku, pracy i środków finansowych. Jednak to wszystko jest warte każdej sekundy, bo ratujemy nie tylko życie, ale i godność tych zwierząt.
Na pewno znajdą się tacy - bo już byli pisząc również do naszej redakcji, którzy powiedzą, że Rozalka została „ukradziona” kochającym właścicielom. Ale wystarczy spojrzeć na jej zdjęcia sprzed miesiąca i teraz, by odpowiedzieć sobie na pytanie - czy to była miłość? Fatalne warunki, skrajne wychudzenie, łańcuch - te obrazy mówią same za siebie. Dla nas (redakcji) ludzi, którzy są prawdziwymi "psiarzami" i mają kilka psów w tym także te ze schroniska, próba zakrzywienia rzeczywistości i mówienia "przecież wszystko jest dobrze" jest skrajnie nie na miejscu.
Zbiórka pieniędzy na pomoc dla Rozalki znacznie przekroczyła ustaloną sumę. To także bardzo dobry sygnał, że wśród nas są ludzie, dla których życie zwierząt nie jest obojętne.
-Dziękujemy, że jesteście z nami. To dzięki Wam możemy walczyć o życie i zdrowie takich zwierząt. Wspólnie dajemy im to, czego nigdy nie mieli – szansę na nowe życie, bez bólu, głodu i cierpienia. Rozalka jest przykładem tego, że cuda się zdarzają. A my możemy je tworzyć tylko dzięki Wam. Pomóż Rozalce i innym ratowanym zwierzakom! - pisze DIOZ.
Zobacz film jak dziś wygląda i zachowuje się Rozalia: https://www.facebook.com/100064557288129/videos/pcb.1040577184770848/517521178006486