Barierki znikają z chodnika
Nie trzeba było długo czekać na reakcję lokalnej społeczności. Chociaż nikt nikogo za rękę nie złapał, z chodnika wiodącego przez plac K. Szymanowskiego zaledwie w ciągu jednej doby od postawienia zniknęło łącznie sześć metalowych barier.
Na temat „konstrukcji”, które stanęły w tym miejscu mówiło się wiele. Głównym i najczęściej słyszanym argumentem miało być pozbycie się młodzieży z tych miejsc, która swój wolny czas spędza na schodach skacząc na hulajnogach, rolkach czy rowerach. – Postawili to tutaj specjalnie, po to abyśmy nie skakali. Nie mamy gdzie jeździć. To jedyne miejsce, w którym możemy uczyć się nowych sztuczek. Nigdy nikomu nic się nie stało, a im to przeszkadza. Ktoś je w nocy wyrwał. Leżały na trawie, a rano zabrał je pracownik zarządcy. – usłyszeliśmy od dwóch młodych mieszkańców osiedla.
Problem udało się rozwiązać krótkotrwale, bo zaledwie na kilka godzin. Teraz zamiast metalowych barierek w chodniku widnieją dziury oraz pozostałości po betonie. – Te dziury stanowią większe zagrożenie niż młodzież, która tutaj skacze. Dzieciaki zapewne przeszkadzały starszym osobom i ktoś to zgłosił do spółdzielni. Myślą tylko o sobie. Wczoraj, aby pokonać schody musiała wykonać ‘slalom’ między konstrukcjami. To nie było dobre rozwiązanie dla matek z wózkami czy osób niepełnosprawnych. Zamiast wydawać pieniądze na tego typu rzeczy, lepiej byłoby na osiedlu zorganizować dla młodzieży plac, miejsce do ćwiczeń. Gdyby taki powstał jestem pewna, że nikt by tu nie skakał – komentuje mieszkanka.
Kto wydał pozwolenie na ustawienie „barier” w tym miejscu oraz jaki był ich właściwy cel. Tego dowiemy się, gdy tylko otrzymamy odpowiedz w tej sprawie od spółdzielni.